piątek, 26 grudnia 2008

Świąteczne fotki...

Minęło tyle czasu od ostatniego wpisu, ze nawet nie wiem, od czego zacząć. Tyle się wydarzyło, tyle miałam zajęć, że nie było czasu na bloga...

Ale teraz są Święta. Choineczka wygląda tak:



A to moje ulubione ozdóbki i psotny elf, co nam podkrada coca-colę









Mieliśmy też dziś miłych gości z jeszcze milszą bullterrierką Tią. Uwierzcie, Tia musi być naprawdę przesympatycznym i towarzyskim psiakiem, że ja - kociara - ją uwielbiam.
No ale jak można nie lubić takiego pieszczocha:



Tia co prawda o północy nie gada, ale całkiem skutecznie wyprosiła dla siebie kawałek sernika, makowca i jeszcze miseczkę skrawków surowego mięsa, które zostały z przygotowanego na świąteczny obiad fondue. I jak ktoś może mówić, że bullterrier to zły pies?




************************************************************


Spotkało mnie jeszcze coś miłego dzisiaj. Agata przysłała mi wreszcie moje zdjęcie z warsztatów belly dance z boską Izzy (były od 14-16 listopada). Oto dowód, że naprawdę tam byłam, że naprawdę spotkałam mistrzynię i naprawdę się u niej uczyłam. Samej wciąż trudno mi w to uwierzyć.




Kim jest Izzy czyli Isidora Bushkovski? Dlaczego ją uwielbiam? Jest moim największym źródłem inspiracji, uwielbiam jej styl, złożony świadomie z wielu. Pewnego dnia dojrzeję by napisać notkę o tym. Chciałam wkleić filmik z Izzy, ale coś nie działa, może kiedy indziej sie uda.

*************************************************************************

A szalik, mimo tygodniowej przerwy w robótce ma już ponad 60 cm. Nie mam czasu w dzień, to przynajmniej przed snem staram się trochę popchnąć naprzód to dziełko. W końcu ten czerwono bordowy będzie lepiej pasował do mojego kożuszka niż obecny zielony.

No to pora posztrykować i spać... I ciągle nie mam wzoru na czapkę...

Brak komentarzy: