Po długim okresie, kiedy nie mogłam sobie nic upichcić, udało mi się ponownie przejąć dowodzenie w kuchni.
Przygotowanie piątkowego obiadu to pryszcz i sama radość. Tak więc z rozpędu zaserwowałam rodzince postny zestaw: zupa "Spacer po rynku" i jabłka w cieście. Zupa moja ulubiona, bez mięsa, bez kości, same warzywka - aż słodka. I za każdym razem ma inny skład. Podstawą jest oczywiście pokrojona włoszczyzna i ziemniaki, a dziś dorzuciłam trochę fasolki zielonej, kilka brukselek i plasterki pieczarek.Pod koniec gotowania dorzuciłam kilka krążków czerwonej papryki dla koloru. Zaprawiona już na talerzu słodką śmietanka. Mniam. Potem jabłka w cieście, czyli plasterki jabłek w naleśnikowym cieście. No i na koniec młoda kukurydza gotowana na parze.
Słodko było bardzo :D
Rozpędziłam się tak, że dorobiłam kolejną porcję ogórków meksykańskich - teraz się macerują w zalewie z octu i cukru, chili i czosnku.
I jeszcze upiekłam chleb cebulowy, bo dawno nie piekłam chleba. Zapału mam, żeby zrobić jeszcze masło, ale coś czuję, że mnie rodzinka na kopie wyniesie, jeśli teraz uruchomię mikser :D
No nic, weekend przede mną to sobie jeszcze poszaleję. Strasznie tęsknię za normalnymi obiadami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz