Coś dziwnego mnie ostatnio napadło... Wszystko po wpływem Herbi i jej drutów, które ma przy sobie i dzierga na nich różne cuda. Zaraźliwe to jest. A w dodatku wciąż nie mam czapki i szala, chociaż już śnieg na dworze.
Przyszło mi na myśl, że odświeżę umiejętności z czasów zamierzchłej podstawówki i sobie coś na zimę udziergam.
Na razie wybrałam włóczkę:
Oliwia, wełna z akrylem w kolorze czerwono-bordowym. Będzie pięknie pasować do mojego brązowego kożuszka.
Czerwień jest zawsze ciepła, a taka ognista poprawi humor nawet w deszczową zimę.
Oczywiście, żeby nie było zbyt pięknie, z zakupem muszę się wstrzymać jeszcze kilka dni, bo najpierw muszę parę innych finansowych rzeczy pozałatwiać. I znaleźć wzór na czapkę. Na razie wiem jak ma wyglądać, teraz muszę wiedzieć, jak to zrobić .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz